Opowiem państwu moją tragedię miłosną, której podmiotem była... kobieta. Pamiętam jak ją poznałem. Byłem głodny, zamówiłem więc pizzę. Czekam... Dzwonek. Gdyby błyskawica błyskała milion razy wolniej mógłbym powiedzieć, że pizza dotarła z prędkością błyskawicy. Kiedy w drzwiach pojawiła się kobieta olśniewającej urody, wcale nie byłem zdziwiony. Byłbym zdziwiony, gdyby pojawiła się w oknie - moje M1 nie ma okna. Weszła, podała pizzę i... wtedy to po raz pierwszy pocałowaliśmy się. Nie uwierzycie ale wtedy też po raz pierwszy pocałowaliśmy się drugi raz. W pewnym sensie zaimponowała mi jej odwaga i ...... zamieszkaliśmy razem.
Byliśmy razem, ale początki nie były łatwe. Pamiętam - kiedyś rano wzięła prysznic i zbiegła z nim dwa piętra niżej. Było to dziwne, bo mieszkamy na parterze. Inna dziwna rzecz: Była ateistką, ale codziennie przed śniadaniem ukazywał jej się anioł i miał o to do niej żal. Myślałem, że może z nią jest coś nie tak, ale anioł stanowczo zaprzeczał. Albo coś takiego: Po śniadaniu odwoziła swoją młodszą siostrę do szkoły i zaraz wracali ją z powrotem. Okazywało się za każdym razem, że jej młodsza siostra jest za mała żeby chodzić do szkoły. Nic dziwnego. Jest za mała, żeby w ogóle chodzić.
Najdziwniejsze było jednak jej hobby: Uwielbiała jazdę konną. Niestety. Kiedyś spadła z konia i ten ciągnął ją po żwirze przez kilkanaście metrów. Znienawidziła jazdę konną. Znalazła za to nową pasję - ciąganie po żwirze.
Na szczęście wszystkie swoje dziwactwa rekompensowała towarzyskim trybem życia. Świetnie się z nią rozmawia. Do dziesiątego roku życia wychowywała się w piwnicy, więc śmieszy ją wszystko, co nie jest workiem kartofli. Często opowiada w towarzystwie dowcipy, ale śmieje się z nich tak długo, aż zostaje sama. Myślę że za bardzo jest skupiona na sobie.
Nie do końca zgadzaliśmy się co do formy bycia razem. Jeśli chodzi o małżeństwo byłem zwolennikiem tradycji japońskiej. W Japonii, najpierw młodzi ludzie czują się samotni, potem odkrywają siebie, biorą ślub, mieszkają razem no i w końcu mają dziecko.
W Polsce odwrotnie. Najpierw dziecko, potem mieszkają ze sobą, biorą ślub i w końcu odkrywają siebie i czują się samotni. Tylko rozmowa z rodzicami wypada w tym samym czasie.
No więc ona preferowała styl Polski. Chciała mieć dziecko. Powiedziałem, że się postaram. Nie było łatwo, chociaż samo staranie się o dziecko jest całkiem przyjemne. Kiedy się rozebrała, ledwo ją poznałem. Chwyciłem jej dłoń. Potem wszystko stało się tak szybko. Rzut przez bark, sprowadzenie do parteru, dwie wywrotki. Wygrałem przewagą punktów. Ale nie zaszła w ciążę.
Pokazała mi inny sposób. O rany! Miałem wrażenie, że poruszyła się ziemia. Ale to sąsiad w nocy kopał ogródek. Czekaliśmy potem cierpliwie na dziecko. Po sześciu godzinach ubraliśmy się i poszliśmy coś zjeść.
Nie mieliśmy dziecka, więc kupiłem sobie psa. Ona była zazdrosna, a nawet okrutna. Chciała nauczyć mojego psa latać. Wypchnęła go z dziesiątego piętra. Zwierzak nie nauczył się latać, a ja zapłaciłem grzywnę za wyprowadzanie psa bez smyczy. Była kobietą przewrotną. Kiedy poszedłem z nią na lodowisko. Tam okazała się bardzo przewrotna. Na szczęście odkryłem wtedy, że kobiety są przewrotne, ale nie te, które już leżą.
Grzegorz Halama
|